w dawnych czasach, kiedy osiedla nie przypominały warownych twierdz, najfajniejsze momenty spędzało się z kumplami “na garażach”. harataliśmy w gałę, stawaliśmy kapslami do wyścigu pokoju, jak ktoś miał scyzoryk – graliśmy w państwa i w pikuty. nieporadnie całowaliśmy nasze pierwsze dziewczyny.
Marcin Prokop
zaglądaliśmy za szyby zaparkowanych samochodów, żeby zobaczyć, ile mają na liczniku. zwykle, na pewnym etapie tych wszystkich aktywności, uciekaliśmy przed dozorcą. albo skinami. albo punkami. albo depeszami. albo bandą z sąsiedniego osiedla. generalnie, nabiegałem się. fajnie było. dziś również poszedłem z kumplem “na garaże” ale to już nie to samo, co kiedyś. i nikt nas nie gonił.
Marcin Prokop

Powrót